Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Sep 2020
Reputacja:
23
Płeć: Kobieta
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: Who cares
10-09-2020, 23:24 PM
Cześć,
Tytuł prowokacyjny, żeby wyróżnić się w gąszczu „cześć” i „hejka”. A po co mam się wyróżniać i dlaczego taki tytuł?
Mam 28 lat i straciłam pomysł na siebie, nie mam już marzeń, nie mam planów, niewiele mnie cieszy. Z boku wydawać by się mogło, że wszystko jest idealne - związek, uroda, praca, magister... rodzina czeka na ślub i dzieci. O nic nie pyta, bo wszystko jest „dobrze”. Bo po co mam im zawracać głowę swoimi egzystencjalnymi problemami. Zresztą nieważne, to nie czas i miejsce na tak osobiste zwierzenia.
Pojawiłam się na tym portalu, bo zdałam sobie sprawę, że brakuje mi rozmowy. Tak po prostu, wartościowej rozmowy, która nie będzie dotyczyć pogody i pracy. Nie potrafię nawiązywać relacji w grupie, na imprezie, czy spotkaniu. Po prostu jeśli nie jest to relacja 1:1 to totalnie jestem lewa. Stawiam na łut szczęścia w internecie. Tak to się chyba robi w 2020?
Skąd taka potrzeba? Straciłam kontakt z przyjacielem, z którym prowadziłam rozmowy o życiu, filozofii, filmach, muzyce, sztuce, radościach i trudach dnia codziennego. Straciliśmy kontakt, bo zauroczyłam się w nim, nawet zakochałam. Relacja bez przyszłości - on daleko za granicą układa sobie życie od kilku lat, ja w wieloletnim związku, który jest bezpieczny... Nie powiedziałam mu tego, że coś do niego czuję ale to tak błyskotliwy człowiek, że na pewno szybko się domyślił. Może też coś poczuł? Nie wiem. Nasze rozmowy stawały się coraz rzadsze i chyba oboje doszliśmy do tego samego wniosku - to bez sensu. Nie rozmawiamy od pół roku albo dłużej. Strasznie mi tego brakuje, ciężko mi zrekompensować brak rozmowy z nim.
Wracając do początku, szukam kogoś bliżej trzydziestki kto chce rozmawiać i ma o czym opowiadać. Żałosne? Może. Tonący brzytwy się chwyta.
Wiem, że wśród nieśmiałych jest mnóstwo wartościowych i pasjonujących osób tylko trzeba do nich wyjść. No to ja wychodzę, z wielkim trudem, ale wychodzę ze strefy komfortu.
Zastanawiasz się kim jestem? Fajną dziewczyną, czasem ironiczną ale o dobrym sercu. Troszczę się o los zwierząt i środowiska. Z zawodu projektantka graficzna, z pasji ilustratorka i nauczycielka.
Okej, to ja się idę teraz schować, a Ty możesz do mnie napisać i zdradzić jaki jest Twój znak zodiaku. Generalnie cokolwiek, byle nie „co słychać?”. Kreatywność miłe widziana.
Pozdrawiam Was, Ciebie, ktokolwiek to przeczyta. Krasnij
Liczba postów: 4,255
Liczba wątków: 444
Dołączył: May 2013
Reputacja:
2,223
Płeć: Mężczyzna
Województwo: Mazowieckie
Miejscowość: Warszawa
Cześć, jedynie co mogę dodać od siebie...nie zamykaj się na jedną znajomość.
Pozdrawiam
Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Sep 2020
Reputacja:
23
Płeć: Kobieta
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: Who cares
(11-09-2020, 12:24 PM).m napisał(a): Cześć, jedynie co mogę dodać od siebie...nie zamykaj się na jedną znajomość.
Pozdrawiam
Chyba się nie zamykam. Albo chciałbym się nie zamykać na jedną znajomość. Po prostu poprzeczka jest tak wysoko...
Liczba postów: 6,730
Liczba wątków: 212
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
4,613
Płeć: Mężczyzna
Województwo: Mazowieckie
Miejscowość: Tam skąd pochodzę zmarli zdychają :P
Stan cywilny: "W tym kraju nie ma kobiet dla ludzi z moimi potrzebami" :P
Hej. Chyba faktycznie oszukałaś system bowiem mi ten temat dopiero dzisiaj wyskoczył  Romantyczna acz smutna jest Twoja historia...
Bleeh... Nie wolno mi zapytać "co słychać?". No dobra to niech będzie zodiak - panienka  pozdry
Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Sep 2020
Reputacja:
23
Płeć: Kobieta
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: Who cares
(11-09-2020, 14:16 PM)Silent napisał(a): Hej. Chyba faktycznie oszukałaś system bowiem mi ten temat dopiero dzisiaj wyskoczył Romantyczna acz smutna jest Twoja historia... 
Bleeh... Nie wolno mi zapytać "co słychać?". No dobra to niech będzie zodiak - panienka pozdry 
Cześć!
Romantyczna i smutna i bez happy endu. Damn it, filmy kłamią!  No cóż, życie nie rozpieszcza, nie ma lekko.
Ooo, z tym znakiem zodiaku to nie sądziłam, że ktoś podejdzie do tego na serio (w tym ja). Ale miło, dzięki za odpowiedź. No i miałam rację, wśród nieśmiałych sporo wrażliwców. Panny to chyba tak bardzo, bardzo?
Liczba postów: 6,730
Liczba wątków: 212
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
4,613
Płeć: Mężczyzna
Województwo: Mazowieckie
Miejscowość: Tam skąd pochodzę zmarli zdychają :P
Stan cywilny: "W tym kraju nie ma kobiet dla ludzi z moimi potrzebami" :P
Bardzio bardzio
Co do znaku zodiaku to jest jeden z częstszych tematów jaki podejmuję z nowo poznanymi osobami, szczególnie kobietami. Sam nie wiem czemu  Gwiazdy mnie interesują jedynie od strony bardziej przyziemnych spraw, że się tak wyrażę  Ale znaki zodiaku faktycznie mają coś do osobowości i w sumie to nie taki bardzo codzienny temat do rozmów więc jest tu pewna magia zaciekawienia
Co do przyjaźni z kolei to czuję trwogę bo jak zauważył kolega Vlad w innym temacie ja też czuję lekką miętę do swej przyjaciółki i chyba pierwszy raz publicznie to przyznaję  Chyba nie muszę w kontekście tego co wyżej napisałaś opisywać na czym polega mój niepokój lecz obok niepokoju jest nadzieja
Nadzieja ta to rozsądek i panowanie nad emocjami  W zasadzie to przywykłem już do tego, że moje szybsze bicie serca wywołuje ktoś komu pewnie nigdy się nawet do tego nie przyznam toteż nie cierpię  Tym bardziej, że od początku zdawałem sobie sprawę z tego, że nic z tego nie będzie, a więc i nie angażowałem się w żaden sposób dzięki czemu nie czuję romantycznego bólu  No i zrobiłem jeszcze jedną fajną rzecz, która jest bardzo przydatna w takich sytuacjach jak ta i generalnie zachęcam każdego by był w stanie dokładnie tak samo, a mianowicie przekułem te emocje w miłość czysto duchową do bliźniego i jego wyborów  Można powiedzieć, że kocham ją, jej wybory, jej faceta i wszystkich jej przyjaciół, którzy dają jej szczęście, kocham jej szczęście i to jest romantyzm do kwadratu  Jej szczęście i radość to dla mnie największe wartości, a moja w tym rola taka bym był blisko lecz nie za blisko  Sam więc liczę na happy end bo tak długo jak będzie wola z jej strony to będę trwał przy niej jako przyjaciel, a sam nigdy żadnej granicy nie przekroczę bo nie jestem w stanie to raz a dwa to kłóci się z moimi osobistymi wartościami i przekonaniami
Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Sep 2020
Reputacja:
23
Płeć: Kobieta
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: Who cares
(11-09-2020, 16:21 PM)Silent napisał(a): Bardzio bardzio 
Co do znaku zodiaku to jest jeden z częstszych tematów jaki podejmuję z nowo poznanymi osobami, szczególnie kobietami. Sam nie wiem czemu Gwiazdy mnie interesują jedynie od strony bardziej przyziemnych spraw, że się tak wyrażę Ale znaki zodiaku faktycznie mają coś do osobowości i w sumie to nie taki bardzo codzienny temat do rozmów więc jest tu pewna magia zaciekawienia 
Co do przyjaźni z kolei to czuję trwogę bo jak zauważył kolega Vlad w innym temacie ja też czuję lekką miętę do swej przyjaciółki i chyba pierwszy raz publicznie to przyznaję Chyba nie muszę w kontekście tego co wyżej napisałaś opisywać na czym polega mój niepokój lecz obok niepokoju jest nadzieja 
Nadzieja ta to rozsądek i panowanie nad emocjami W zasadzie to przywykłem już do tego, że moje szybsze bicie serca wywołuje ktoś komu pewnie nigdy się nawet do tego nie przyznam toteż nie cierpię Tym bardziej, że od początku zdawałem sobie sprawę z tego, że nic z tego nie będzie, a więc i nie angażowałem się w żaden sposób dzięki czemu nie czuję romantycznego bólu No i zrobiłem jeszcze jedną fajną rzecz, która jest bardzo przydatna w takich sytuacjach jak ta i generalnie zachęcam każdego by był w stanie dokładnie tak samo, a mianowicie przekułem te emocje w miłość czysto duchową do bliźniego i jego wyborów Można powiedzieć, że kocham ją, jej wybory, jej faceta i wszystkich jej przyjaciół, którzy dają jej szczęście, kocham jej szczęście i to jest romantyzm do kwadratu Jej szczęście i radość to dla mnie największe wartości, a moja w tym rola taka bym był blisko lecz nie za blisko Sam więc liczę na happy end bo tak długo jak będzie wola z jej strony to będę trwał przy niej jako przyjaciel, a sam nigdy żadnej granicy nie przekroczę bo nie jestem w stanie to raz a dwa to kłóci się z moimi osobistymi wartościami i przekonaniami  Kobiety, gwiazdy, magia, horoskopy -to się jakoś dziwnie łączy  chociaż podchodzę do tego z dystansem, to naprawdę widzę wspólne cechy dla poszczególnych znaków zodiaku.
Mega szanuję to co piszesz o swojej przyjaciółce, ale tak po ludzku... nie jest Ci przykro? Że jesteś dla niej tylko przyjacielem? Nie niszczy Cię to? A może trwasz w takiej relacji na drugim planie bo wciąż masz nadzieję? Pytam z ciekawości, bo przechodziłam to samo i w końcu musiałam odpuścić (wciąż się staram) bo stałam się bohaterką romantycznego dramatu, który po części sama sobie zgotowałam. I tak mi było smutno, ale moje umartwianie się i wylane łzy takie szlachetne... No bez sensu totalnie
Liczba postów: 174
Liczba wątków: 7
Dołączył: Dec 2019
Reputacja:
189
Płeć: Mężczyzna
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: wolny
Witaj, miłość to dobra sprawa. Poza tym, moim zdaniem, unikanie jakiegoś tematu to kiepska sprawa, bo wiesz, jak to mówią, że nie uciekniesz przed własnym cieniem
Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Sep 2020
Reputacja:
23
Płeć: Kobieta
Województwo: Wielkopolskie
Stan cywilny: Who cares
(11-09-2020, 17:56 PM)marcinbot napisał(a): Witaj, miłość to dobra sprawa. Poza tym, moim zdaniem, unikanie jakiegoś tematu to kiepska sprawa, bo wiesz, jak to mówią, że nie uciekniesz przed własnym cieniem  Cześć, fajnie to ująłeś, jak większość facetów krótko i zwięźle - „miłość to dobra sprawa” KROPKA.
A unikanie jakiego tematu masz na myśli?
Liczba postów: 6,730
Liczba wątków: 212
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
4,613
Płeć: Mężczyzna
Województwo: Mazowieckie
Miejscowość: Tam skąd pochodzę zmarli zdychają :P
Stan cywilny: "W tym kraju nie ma kobiet dla ludzi z moimi potrzebami" :P
(11-09-2020, 17:47 PM)Krasnij napisał(a): Kobiety, gwiazdy, magia, horoskopy -to się jakoś dziwnie łączy chociaż podchodzę do tego z dystansem, to naprawdę widzę wspólne cechy dla poszczególnych znaków zodiaku.
O to już masz plusik  Widzę pewne podobieństwo w podejściu
(11-09-2020, 17:47 PM)Krasnij napisał(a): Mega szanuję to co piszesz o swojej przyjaciółce, ale tak po ludzku... nie jest Ci przykro? Że jesteś dla niej tylko przyjacielem? Nie niszczy Cię to? A może trwasz w takiej relacji na drugim planie bo wciąż masz nadzieję? Pytam z ciekawości, bo przechodziłam to samo i w końcu musiałam odpuścić (wciąż się staram) bo stałam się bohaterką romantycznego dramatu, który po części sama sobie zgotowałam. I tak mi było smutno, ale moje umartwianie się i wylane łzy takie szlachetne... No bez sensu totalnie 
Przykro, no cóż... Zależy jak na to spojrzeć właściwie. Na pewno przewijają mi się różne myśli w głowie, a często czuję taką trochę przyjacielską zazdrość bo boję się aby np. jej miłość nie postawiła między nami muru jak często się to zdarza  Niestety już odczuwam pewne różnice w naszych relacjach i ostatnio rzadziej kontaktuję się z nią bowiem i ona rzadko się odzywa i nie angażuje już się do aż takiego stopnia w rozmowy ze mną jak wcześniej. Na dodatek oboje się obroniliśmy więc wspólny temat jakim jest szkoła też już się zaciera, choć o tym to ona też nie lubiła nigdy za dużo rozmawiać bowiem generowało to nadmierny stres, szczególnie im bliżej do obrony
Zawsze jednak staram się rozganiać takie "czarne chmury". Czasami potrzebuję się "wykrzyczeć" w samotności, jak to czuję się przez nią zapomniany miejscami itp., aby móc znów powiedzieć sobie poprzez rozsądek: "To wcale nie jest tak.". Niestety współczesne życie jest zbyt szybkie i zniechęca do refleksji oraz trzeźwej analizy sytuacji. Przez to jak szybko żyjemy zaczynami szybko myśleć, a takie szybkie myślenie jest często jak żadne i w konsekwencji cierpią właśnie na tym relacje z innymi osobami. Łatwiej bowiem wydać szybki osąd niż chwilę pochylić się nad tematem. Dlatego warto dać sobie taką chwilę, aby ból powodowany pochopnym myśleniem mógł zabrać głos i rozładować nagromadzone negatywne emocje, a potem przysiąść na moment i pomyśleć jak jest naprawdę i czy w takim myśleniu nie ma za dużo emocji a za mało zdrowego rozsądku. Wiadomo bowiem, że każdy ma jakieś swoje życie i przyjaciel jest (a przynajmniej powinien być) na drugim planie jak wspomniałaś. Ten pierwszy zarezerwowany powinien być dla rodziny i właśnie sympatii  Tu warto znów odnieść się do szybkości dzisiejszego życia. Dzisiejszy dorosły Polak ma naprawdę czasu na styk (właściwie to nie ma wcale, a to, że ten kraj jakoś jeszcze żyje to wyłącznie za sprawą tego, że w obliczu zagrożenia człowiek jest zdolny do niemożliwego, a brak czasu jest takim zagrożeniem) i w pierwszej kolejności cierpią na tym relacje. Najpierw koleżeńskie, potem przyjacielskie. Faktycznie można tak ująć, że moja przyjaciółka może nie mieć czasu, a niekiedy zwyczajnie humoru lub sił na rozmowy ze mną. I nie jest to bynajmniej jej wina, ani jej faceta. Niedawno odwiedziłem ich i spędziliśmy ze sobą całą niedzielę (no dobra pół  ) i generalnie było super. Oni oboje (a szczególnie Madzia) wiedzą o moich problemach z nieśmiałościami, fobiami, a nawet wspominałem o prozopagnozji (jeszcze w sumie w czasach kiedy tylko się kumplowaliśmy) i stawali na głowie bym czuł się u nich jak najlepiej  2 dni temu Magda też dzwoniła do mnie tak sobie pogadać po prostu i pewnie znów bitą godzinę byśmy rozmawiali gdyby nie fakt, że byłem na mieście i już musiałem jechać. Tak więc mam pewność, że rzadsze rozmowy wynikają raczej z braku czasu i za każdym razem gdy pojawią się jakieś przykre myśli w mej głowie to staram się tłuc sobie rozsądek do upadłego
A czy robię sobie nadzieję? No cóż... Nie  Madzię znałem jeszcze kiedy była z poprzednim chłopakiem i w międzyczasie z nim zerwała i była przez pewien czas singlem. To był wspaniały moment by ruszyć do "ataku", ale nie zrobiłem tego. Na tą decyzję wpłynęło wiele czynników, począwszy od tego, że ona mi się zwierzała co nieco jeśli chodzi o jej relacje i to by była trochę niefajna sytuacja gdybym perfidnie zaczął do niej podbijać, a skończywszy na tym, że poznając niejako jej charakter i to jak ona właściwie widzi swój związek itp. stwierdziłem, że nie jestem w stanie dać jej takiego szczęścia na jakie ona zasługuje z resztą. Z drugiej strony być może ona nie była by w stanie dać mi szczęścia jakiego pragnę, to akurat trudniej mi oszacować, ale uznałem powiedzmy, że nie powinienem torować jej drogi do szczęścia. I tak wystarczająco mnie znosi  No i też jako jej przyjaciel mam powiedzmy taką w miarę bezpieczną pozycję bo daje mi ona większe możliwości utrzymania relacji na dłużej niż jakbym miał uczuciowo się zaangażować i coś po drodze spartolić, wówczas ten rozdział szybko by się zamknął... A poza tym dla mnie im mniej facetów w życiu dziewczyny tym lepiej  A ona z tego co mi opowiadała troszkę już ich miała  Każdy facet to kolejne ciekawe doświadczenie, z tym że ja jestem tak bardzo inny, że chyba nawiasem mówiąc piszę swoją osobą nową definicję faceta  Nie widzę możliwości aby być w pełni zrozumianym przez kobietę, która zamiast otwartego umysłu ma doświadczenia... Kiepskie porównanie, ale widzę to trochę tak jak bakteria chcąca dostać się do organizmu. In ten ma więcej do czynienia z innymi bakteriami tym sprytniejsza musi być ta nowa by przetrwać ruszające na nią krwinki białe nawet jeśli różni się od tego z czym organizm miał już do czynienia. Czyli krótko mówiąc odporność  A ja jestem tylko inny a nie sprytny  A jedyne co chcę namieszać to przyśpieszona akcja serca
Wracając jednak jeszcze (to może być cenna informacja  ), ja niejako z automatu podzieliłem swoje stany uczuciowe  Tzn. najpierw jak u każdego jest stan zauroczenia, w którym już tam serduszko przyśpiesza i w jakiś sposób dociera do mnie, że to jest ta osoba, która mi się podoba, a i zaczynam o niej intensywnie myśleć. Drugi stan to stan zakochania kiedy już angażuję się bardziej i powiedzmy, że 3 stan to miłość taka prawdziwa (to też nie jest może dobre określenie, ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi  ). Można to uporządkować jako takie 3 schodki. Więc z Madzią nie przekroczyłem drugiego schodka i być może to właśnie (a nawet na pewno) chroni mnie przed cierpieniem. Dlaczego tego drugiego stanu nie było? Bo nie przyznałem się jej, że ja coś (dlaczego to pisałem wyżej  ) i w związku z tym nie zobaczyłem odwzajemnienia, a u mnie to taki priorytet by jechać dalej  To takie w sumie zabezpieczenie już sprzed lat bez, którego cały czas chodził bym i cierpiał, na tyle ile kobitek już mi się spodobało...  Ma to jednak też trochę opłakane skutki, bowiem potrafi znieczulać nieco i nie raz łapałem się na myślach czy ja w ogóle potrafię kochać... Najzabawniejsze jest to, że nie wiem wciąż tak naprawdę. Najdalej byłem na schodku 2 raz jeden i nie wszystko wyglądało tak jak w zasadzie powinno  Ale to była cenna nauka bo pokazała mi, że da się zruszyć nieco moje serducho  Tylko trzeba mieć dobry szpadel
|