26-03-2015, 21:25 PM
Witajcie, moja nieśmiałość ciągnęła się za mną od dzieciństwa. Byłam zawsze określana jako cicha, grzeczna, posłuszna, uczynna. Tymczasem byłam nieśmiała i robiłam wszystko by uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji z drugim człowiekiem, chciałam być niewidzialna i rzeczywiście żyłam jako tło innych ludzi. Uciekałam zawsze w swoją samotność, a im bardziej uciekałam, tym większa stawała się moja nieśmiałość.
Ważnym momentem było dla mnie dostrzeżenie, że udawanie ideału to jedna wielka gra i że w tej grze ciągle przegrywam. Uświadomiłam sobie, że nieśmiałość prowadzi do nieszczerości i samotności.
Długo jeszcze trwało zanim zaczęłam naprawdę nad tym pracować. Jakoś leciało. Zawsze znalazł się ktoś, kto mógł mnie wyręczyć w załatwianiu najprostszych rzeczy. Byłam trzymana pod kloszem i to tylko pogłębiało moją nieśmiałość i niezaradność.
Im dalej w dorosłość, tym życie stawało się coraz bardzo brutalne. Zaczęli pojawiać się wokół mnie ludzie, którzy chcąc "leczyć" swoje kompleksy wyżywali się na innych. Ponieważ nie umiałam się bronić (bo zawsze unikałam wszelkich utarczek i konfliktów) stawałam się ich ulubioną, wymarzoną wręcz ofiarą. Straciłam pracę raz, drugi, właśnie przez to. Wpadłam w depresję, załapałam migrenę. Trwało to parę miesięcy.
Gdy to minęło postanowiłam, że to już się więcej nie powtórzy. Miałam w sobie gniew i potężną determinację do pokonania nieśmiałości. Zdecydowałam się na pracę jako agent ubezpieczeniowy. Był to raczej przypadek. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałabym, że dam sobie radę w aktywnej sprzedaży! A jednak. To była największa i najcięższa szkoła życia. Każdego dnia musiałam konfrontować się z moimi lękami i ograniczeniami. Było ciężko, ale każdego dnia lepiej niż poprzedniego. Codzienne doświadczenie z ludźmi dawało mi coraz to większą siłę i pewność siebie. Robiłam też wiele ćwiczeń budujących poczucie własnej wartości. W miarę jak rosłam w siłę stawały przede mną coraz to większe wyzwania i utajone jeszcze lęki.
Nie cofnęłam się przed niczym. Gdy pojawiało się coś, co mnie przerażało, mówiłam sobie "o to znowu mój strach, ale ja chcę się z nim zmierzyć". Po paru latach wystąpiłam nawet na scenie w konkursie miss wakacji (tylko żeby jeszcze raz zwyciężyć lęk), potem jako konferansjer. Potem już lawinowo, zostałam coachem, managerem, ostatnio bioenergoterapeutą, gram na bębnach afrykańskich. Przez swoją nieokrzesaną aktywność poznałam wielu wspaniałych przyjaciół.
Chciałam Wam o tym opowiedzieć, żeby Was zachęcić do tej zdrowej wściekłości na własną nieśmiałość i krzywdę jaką wyrządza, żeby zachęcić do systematycznej i bardzo trudnej pracy nad sobą. To daje niewyobrażalne wręcz efekty, ale trzeba działać.
Jestem coachem i pomagam ludziom w przechodzeniu przez zmiany. Wspieram w dążeniu do celu także nieśmiałych. Prowadzę dla nich bloga jakpokonacniesmialosc.pl Więc jeśli masz ochotę popracować konkretnie (będzie pot i łzy) nad swoją nieśmiałością, pisz do mnie na priv.
Ważnym momentem było dla mnie dostrzeżenie, że udawanie ideału to jedna wielka gra i że w tej grze ciągle przegrywam. Uświadomiłam sobie, że nieśmiałość prowadzi do nieszczerości i samotności.
Długo jeszcze trwało zanim zaczęłam naprawdę nad tym pracować. Jakoś leciało. Zawsze znalazł się ktoś, kto mógł mnie wyręczyć w załatwianiu najprostszych rzeczy. Byłam trzymana pod kloszem i to tylko pogłębiało moją nieśmiałość i niezaradność.
Im dalej w dorosłość, tym życie stawało się coraz bardzo brutalne. Zaczęli pojawiać się wokół mnie ludzie, którzy chcąc "leczyć" swoje kompleksy wyżywali się na innych. Ponieważ nie umiałam się bronić (bo zawsze unikałam wszelkich utarczek i konfliktów) stawałam się ich ulubioną, wymarzoną wręcz ofiarą. Straciłam pracę raz, drugi, właśnie przez to. Wpadłam w depresję, załapałam migrenę. Trwało to parę miesięcy.
Gdy to minęło postanowiłam, że to już się więcej nie powtórzy. Miałam w sobie gniew i potężną determinację do pokonania nieśmiałości. Zdecydowałam się na pracę jako agent ubezpieczeniowy. Był to raczej przypadek. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałabym, że dam sobie radę w aktywnej sprzedaży! A jednak. To była największa i najcięższa szkoła życia. Każdego dnia musiałam konfrontować się z moimi lękami i ograniczeniami. Było ciężko, ale każdego dnia lepiej niż poprzedniego. Codzienne doświadczenie z ludźmi dawało mi coraz to większą siłę i pewność siebie. Robiłam też wiele ćwiczeń budujących poczucie własnej wartości. W miarę jak rosłam w siłę stawały przede mną coraz to większe wyzwania i utajone jeszcze lęki.
Nie cofnęłam się przed niczym. Gdy pojawiało się coś, co mnie przerażało, mówiłam sobie "o to znowu mój strach, ale ja chcę się z nim zmierzyć". Po paru latach wystąpiłam nawet na scenie w konkursie miss wakacji (tylko żeby jeszcze raz zwyciężyć lęk), potem jako konferansjer. Potem już lawinowo, zostałam coachem, managerem, ostatnio bioenergoterapeutą, gram na bębnach afrykańskich. Przez swoją nieokrzesaną aktywność poznałam wielu wspaniałych przyjaciół.
Chciałam Wam o tym opowiedzieć, żeby Was zachęcić do tej zdrowej wściekłości na własną nieśmiałość i krzywdę jaką wyrządza, żeby zachęcić do systematycznej i bardzo trudnej pracy nad sobą. To daje niewyobrażalne wręcz efekty, ale trzeba działać.
Jestem coachem i pomagam ludziom w przechodzeniu przez zmiany. Wspieram w dążeniu do celu także nieśmiałych. Prowadzę dla nich bloga jakpokonacniesmialosc.pl Więc jeśli masz ochotę popracować konkretnie (będzie pot i łzy) nad swoją nieśmiałością, pisz do mnie na priv.