07-12-2018, 23:00 PM
W sumie, to nie wiem, od czego zaczac. Ostatnio problemow mam duzo, i nie wiem, co napisac najpierw. Moge zaczac od tego, ze z problemami psychicznymi zawsze juz od dlugiego czasu musze sie mierzyc sama, i to jest w tym wszystkim najgorsze, bo gdyby nie to, to moze bym nie byla w az tak zlym stanie w ostatnich dniach. Wszyscy moi niby przyjaciele, to albo ich wiecznie nie ma, albo nie umieja mnie wesprzec. Jedynie rodzicom moge o wszystkim powiedziec, ale wole ich jednak nie martwic tym wszystkim. Poza tym, rodzice nie wiedza, jak mi pomoc, choc by bardzo chcieli.
Ostatnio trafilam na takiego typa w internecie, ktory zaczal sobie po mnie jezdzic, mocno mnie krytykowac i zwyczajnie mi dowalac tylko dlatego, ze dostalam rente, a on musi pracowac, i sie zalil, ze musi pracowac na takich leni, jak ja. Ja na razie absolutnie nie jestem w stanie pracowac, mam zbyt duza fobie spoleczna, ktora sie tylko nasilila po jego slowach. Napisal mi nawet, zebym sie ogarnela, a jak nie, to wskazana akcja T4. Najgorsze, ze admin tamtego forum jedynie go upomnial, a tak naprawde to ten typ powienien juz dawno dostac bana. Na dodatek inni go popieraja. Wypisuja bzdury, ze ja nic nie robie w kierunku zdrowienia, a nie maja bladego pijecia, z iloma dolegliwosciami psychicznymi sie mierze na co dzien. Po prostu nie jestem w stanie ich wszystkich naraz ogarnac. A tamten typ stawia sie w roli nie wiadomo kogo. Daje sobie prawo do niszczenia mojego stanu psychicznego. Wczoraj bylam maly krok od pociecia sie, a nawet myslalam o samobojstwie przez takiego gnoja. Na dodatek mam podejrzenie arytmii, a od 2 dni mnie serce boli, mam szybszy puls i bije mi serce szybciej. Wszystko przez tego frustrata. Boli go dupa, ze ja mam rente, a on musi pracowac. To nie moja wina. Juz pewnie dawno bym byla na studiach, gdybym byla zdrowa psychicznie. A on mi wytyka cos, co nie jest moja wina. Mozna nazwac bardzo ciezka praca to, co na co dzien znosze psychicznie przez moje dolegliwosci psychiczne. Juz z jedna jest trudno, a ja mam schizofrenie paranoidalna, depresje, nerwice, borderline i fobie spoleczna. A ten mi wypisuje, ze ja mam lajtowe zycie, tylko dlatego, ze nie pracuje. Gdyby chociaz jeden dzien musial spedzic bedac mna, to by sie zesral psychicznie. Juz przy codziennych glosach od rana do nocy by wysiadl, a co dopiero przy innych objawach i braku wsparcia i dobijaniu przez innych w necie. Do tego jedna osoba, ktora wydawala mi sie w porzadku, popiera to, co on pisze, ze najwygodniej mi tak, jak mam, i ze nic nie robie, aby wyzdrowiec. Ze jestem egoistka, bo mowie o swoich problemach, wypominaja mi moje problemy z agresja slowna, kieruja sie tym, co im sie tylko wydaje, a to, polaczone z ich brakiem empatii, to mieszanka niszczaca mnie. A ja, z tym wszystkim, jestem praktycznie sama, bo rodzicom o tym nie chce mowic, a przyjaciol, jak sie okazuje, nie mam. I teraz siedze z bolacym sercem, z poczuciem niesprawiedliwosci, bez niczyjego wsparcia, z zepsutym samopoczuciem, sama.
Ostatnio trafilam na takiego typa w internecie, ktory zaczal sobie po mnie jezdzic, mocno mnie krytykowac i zwyczajnie mi dowalac tylko dlatego, ze dostalam rente, a on musi pracowac, i sie zalil, ze musi pracowac na takich leni, jak ja. Ja na razie absolutnie nie jestem w stanie pracowac, mam zbyt duza fobie spoleczna, ktora sie tylko nasilila po jego slowach. Napisal mi nawet, zebym sie ogarnela, a jak nie, to wskazana akcja T4. Najgorsze, ze admin tamtego forum jedynie go upomnial, a tak naprawde to ten typ powienien juz dawno dostac bana. Na dodatek inni go popieraja. Wypisuja bzdury, ze ja nic nie robie w kierunku zdrowienia, a nie maja bladego pijecia, z iloma dolegliwosciami psychicznymi sie mierze na co dzien. Po prostu nie jestem w stanie ich wszystkich naraz ogarnac. A tamten typ stawia sie w roli nie wiadomo kogo. Daje sobie prawo do niszczenia mojego stanu psychicznego. Wczoraj bylam maly krok od pociecia sie, a nawet myslalam o samobojstwie przez takiego gnoja. Na dodatek mam podejrzenie arytmii, a od 2 dni mnie serce boli, mam szybszy puls i bije mi serce szybciej. Wszystko przez tego frustrata. Boli go dupa, ze ja mam rente, a on musi pracowac. To nie moja wina. Juz pewnie dawno bym byla na studiach, gdybym byla zdrowa psychicznie. A on mi wytyka cos, co nie jest moja wina. Mozna nazwac bardzo ciezka praca to, co na co dzien znosze psychicznie przez moje dolegliwosci psychiczne. Juz z jedna jest trudno, a ja mam schizofrenie paranoidalna, depresje, nerwice, borderline i fobie spoleczna. A ten mi wypisuje, ze ja mam lajtowe zycie, tylko dlatego, ze nie pracuje. Gdyby chociaz jeden dzien musial spedzic bedac mna, to by sie zesral psychicznie. Juz przy codziennych glosach od rana do nocy by wysiadl, a co dopiero przy innych objawach i braku wsparcia i dobijaniu przez innych w necie. Do tego jedna osoba, ktora wydawala mi sie w porzadku, popiera to, co on pisze, ze najwygodniej mi tak, jak mam, i ze nic nie robie, aby wyzdrowiec. Ze jestem egoistka, bo mowie o swoich problemach, wypominaja mi moje problemy z agresja slowna, kieruja sie tym, co im sie tylko wydaje, a to, polaczone z ich brakiem empatii, to mieszanka niszczaca mnie. A ja, z tym wszystkim, jestem praktycznie sama, bo rodzicom o tym nie chce mowic, a przyjaciol, jak sie okazuje, nie mam. I teraz siedze z bolacym sercem, z poczuciem niesprawiedliwosci, bez niczyjego wsparcia, z zepsutym samopoczuciem, sama.