15-07-2014, 22:41 PM
..a więc tak. Tu był już gdzieś kiedyś temat o kompleksach i o relacjach itd....,ale chcę dowiedzieć się czegoś innego
...może czegoś konkretnego nawet (;
Zarysuję problem.
Zrobimy tak: jest Pani N. i Pan. K , oboje mają kompleksy pod względem wyglądu, są nieśmiali ,no,ale też tolerancyjni i wrażliwi, obawiają się jednak niezrozumienia u drugiego człowieka, mają niskie poczucie własnej wartości (chociaż nie 0,ale też niezbyt wysokie) , ich związki kończyły się tragicznie a nawet zdradą w jednym i drugim przypadku, osoby te są nieufne, często wiele słów odbierają jako atak na swoją osobę (choć ataku wcale nie ma) , uważają,że nie są godni szczęścia, mają stany depresyjne , może nawet nerwicowe.. są aspołeczni,hmm.. może jeszcze coś dopiszę później (:
i teraz przypadkiem spotyka się Pani N. z Panem K. i co się dzieje?Zaczynają rozmawiać, powoli poznają siebie coraz lepiej.. i lepiej.. wciąż pamiętając o tym jacy są.
cała ta znajomość napakowana jest tymi wszystkimi strasznymi emocjami ,ale zaczynają się sobie zwierzać, być sobie ''bliscy''-cokolwiek to znaczy, jedno o drugim zaczyna myśleć..częściej(więc chyba to już nie taka ulotna znajomość).Budują zaufanie... ale w pewnym momencie zwycięża ''nieufność'' i inne mary ,czasem są jakieś złe interpretacje słów drugiej osoby i kiedy uwidacznia się nieufność u Pana K. to automatycznie Pani. N też traci zaufanie. Jednak wyjaśniają sobie wszystko, bo wiedzą,że dialog to podstawa.
Jedno i drugie mówi o rzeczach,których nigdy nikomu nie mówiło.. i choć znajomość na początku miała być tylko czymś w rodzaju ''oderwania od rzeczywistości'' przeradza się... i Pana K. zaczyna to przerastać.. bo wcześniej nie było mowy o niczym bliższym niż rozmowa takich jakby dwóch anonimów..czyli nie wiedzieli ile mają lat, nie znali dokładnego adresu.. może takie to miały być niezobowiazujące terapie coś jak u psychologa (: a teraz co? Pan K. tyle o sobie powiedział ,bo Pani N. nie była dla niego nikim ważnym a oni mieli gdzieś opinie kogoś nie ważnego-chcieli się po prostu wygadać powiedzieć o swoich demonach,które w nich tkwią ,a teraz Pani N. zaczęła być ważna i pojawił się strach,że po tym wszystkim co powiedział a i ma ochotę jeszcze powiedzieć ona.. ucieknie i wice wersa.. Pani N. boi się tego samego. Wreszcie uznają ,że muszą dać sobie spokój z tym zacieraniem granic i wrócić do pierwszego postanowienia czyli ''znajomości niezobowiązującej'',ale już się nie da. Coś się zakorzeniło,ale ani jedno ani drugie nie nazywa tego w żaden sposób. Po prostu po długiej rozłące tęsknią za sobą.. Oni się siebie nawzajem uczą a i terapia skutkuje od czasu do czasu rozbijając jakąś cegiełkę w murze,który wybudowali dla świata.
Taka dwójka z takimi samymi problemami to mieszanka wybuchowa... Czy taka dwójka czy taka relacja ma jakikolwiek sens?Czy nie są dla siebie toksyczni?Co myślicie o tej parze?Czy Pani N. powinna podjąć walkę zamiast wycofywać się? Czy Pan K. ma o to walczyć? Tak,wiem.. oboje powinni jeśli chcą by coś z tego było,ale jednak trzeba wyróżnić to,że choć podobni to ona jest kobietą a on mężczyzną
Chciałabym poznać zdanie zarówno facetów na forum jak i kobiet,bo to jest tak,że inny punkt widzenia mają faceci na to a inny kobiety......
Wiem, uosobiłam się z nimi w jakiś sposób :d ale inaczej nie dało się tego napisać. Historia jednak z życia wzięta.
Aaaaaaa nie wiedziałam jak to opisać .Pewnie można było krócej ,ale się nie dało ):
...może czegoś konkretnego nawet (;
Zarysuję problem.
Zrobimy tak: jest Pani N. i Pan. K , oboje mają kompleksy pod względem wyglądu, są nieśmiali ,no,ale też tolerancyjni i wrażliwi, obawiają się jednak niezrozumienia u drugiego człowieka, mają niskie poczucie własnej wartości (chociaż nie 0,ale też niezbyt wysokie) , ich związki kończyły się tragicznie a nawet zdradą w jednym i drugim przypadku, osoby te są nieufne, często wiele słów odbierają jako atak na swoją osobę (choć ataku wcale nie ma) , uważają,że nie są godni szczęścia, mają stany depresyjne , może nawet nerwicowe.. są aspołeczni,hmm.. może jeszcze coś dopiszę później (:
i teraz przypadkiem spotyka się Pani N. z Panem K. i co się dzieje?Zaczynają rozmawiać, powoli poznają siebie coraz lepiej.. i lepiej.. wciąż pamiętając o tym jacy są.

Jedno i drugie mówi o rzeczach,których nigdy nikomu nie mówiło.. i choć znajomość na początku miała być tylko czymś w rodzaju ''oderwania od rzeczywistości'' przeradza się... i Pana K. zaczyna to przerastać.. bo wcześniej nie było mowy o niczym bliższym niż rozmowa takich jakby dwóch anonimów..czyli nie wiedzieli ile mają lat, nie znali dokładnego adresu.. może takie to miały być niezobowiazujące terapie coś jak u psychologa (: a teraz co? Pan K. tyle o sobie powiedział ,bo Pani N. nie była dla niego nikim ważnym a oni mieli gdzieś opinie kogoś nie ważnego-chcieli się po prostu wygadać powiedzieć o swoich demonach,które w nich tkwią ,a teraz Pani N. zaczęła być ważna i pojawił się strach,że po tym wszystkim co powiedział a i ma ochotę jeszcze powiedzieć ona.. ucieknie i wice wersa.. Pani N. boi się tego samego. Wreszcie uznają ,że muszą dać sobie spokój z tym zacieraniem granic i wrócić do pierwszego postanowienia czyli ''znajomości niezobowiązującej'',ale już się nie da. Coś się zakorzeniło,ale ani jedno ani drugie nie nazywa tego w żaden sposób. Po prostu po długiej rozłące tęsknią za sobą.. Oni się siebie nawzajem uczą a i terapia skutkuje od czasu do czasu rozbijając jakąś cegiełkę w murze,który wybudowali dla świata.
Taka dwójka z takimi samymi problemami to mieszanka wybuchowa... Czy taka dwójka czy taka relacja ma jakikolwiek sens?Czy nie są dla siebie toksyczni?Co myślicie o tej parze?Czy Pani N. powinna podjąć walkę zamiast wycofywać się? Czy Pan K. ma o to walczyć? Tak,wiem.. oboje powinni jeśli chcą by coś z tego było,ale jednak trzeba wyróżnić to,że choć podobni to ona jest kobietą a on mężczyzną

Wiem, uosobiłam się z nimi w jakiś sposób :d ale inaczej nie dało się tego napisać. Historia jednak z życia wzięta.
Aaaaaaa nie wiedziałam jak to opisać .Pewnie można było krócej ,ale się nie dało ):