No serio może ktoś mi to wytłumaczy bo ja nie potrafię tego zrozumiec tak do końca... dlaczego obecna młodzież (i nie tylko) tak usilnie probuje doprowadzić sie do stanów chorobowych? A chodzi o to, że zauwazam z dnia na dzień iż stroje obecnych mlodych ludzi są coraz mniej odpowiednie względem pogody. Rozumiem że nie ma mrozów -30 i ze śniegiem też krucho ale dziś np u nas bardzo zimno. Wychodząc rano z domu zmarzlam ubrana przyzwoicie. No a co widzialam? Standardem u nas jest widok spodni do kostki i trampek z odslonietymi kostkami i to juz mnie nawet nie dziwi (choc byloby mi tak zimno na bank), do tego dochodza nowe trendy: dzis widzialam dwie dziewczyny. Jedna szla w bluzie i spodniach sięgających połowy łydki i trampkach. Nie zwrocilabym moze nawet na nią uwagi gdyby nie fakt, że od nogawki do trampka jej kolor skóry byl juz sinawy... druga lepsza od pierwszej - rozpieta kurtka koszulka do pepka i krotkie spodenki (tez buty do kostki) i tez ta sama sytuacja z kolorem skóry... i nie nie miała rajstop na nogach pod spodenkami.. czy ja jestem jakaś inna i tylko mnie to przeraza do czego prowadzi obecna moda? Za moich czasow tez sie nie ubierano jak należy ale nie do przesady... często pokłcona bylam z zimowymi butami i czapka ale do czasu haha. Potem zapalenie nerek i zastrzyki i szybko sie pogodzilam i do tej pory w zimie sie nie rozstaje z nimi
czy młodzież nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji takiego czynu? Ale to moje zdanie... A jak wy uwazacie??
