12-12-2018, 04:03 AM
Jakis czas temu zalozylam na innym forum taki watek, to se pomyslalam, ze i tu takowy zaloze 
Bede se tu zapisywala rozne moje przemyslenia i wnioski, do ktorych mnie inspiruja rozne artykuly
Mam nadzieje, ze komus sie przydadza.
Znalazlam taki artykul, w ktorym pisano, ze ludzie zwykle preferuja zrodla, ktore potwierdzaja to, co sami na ten temat sadza. I pomyslalam sobie, ze niektorzy ludzie, ktorzy choruja na duszy, a za bardzo sie skupiaja na negatywnych stronach wszystkiego i sa zamknieci na pomoc innych, wlasnie dlatego nie chca pomocy i nie chca widziec czegos inaczej, niz dotychczas. Np, gdy ktos trafi na zlego psychiatre czy psychologa, oni pozostaja przy swoim zdaniu, ze oni nie pomagaja, czyli uwaza za racje to, co jest blizsze jego pogladom, czyli pesymistyczne. I dzieki temu, co napisalam w pierwszym zdaniu, chorobowe przekonania biora gore nad tym, czego nie chcemy do siebie przyjac, bo nie jestesmy otwarci na uznanie czegos, co uwazamy za nieprawde.
Przeczytalam o tym, ze czlowiek, ktory cos przezywa, ma tendencje do podejrzewania, ze ktos inny przezywa to samo. I pomyslalam sobie, ze czesto czlowiek moze byc niemily w stosunku do ludzi, ktorzy maja w sobie cos, co sie temu czlowiekowi nie podoba w samym sobie. I moze byc on zarowno swiadomy tego, lub nie. Chodzi o to, ze czlowiek mysli, ze jesli ktos zrobil cos, czego ten nie akceptuje u siebie, to mial takie same mysli i zamiary o tym, jak on sam. A skoro nie akceptuje tego w sobie, to zaistnieje projekcja psychiczna, czyli nieswiadome przenoszenie na kogos czegos wlasnego, np mysli, i wtedy postapi wobec tego kogos tak, jak postepuje wobec siebie, gdy on sam ma takie mysli. I mysle sobie, ze przyczyna moze byc nieakceptacja siebie. Gdy nie akceptujemy siebie, to tez nie zaakceptujemy w wiekszym stopniu innych.

Bede se tu zapisywala rozne moje przemyslenia i wnioski, do ktorych mnie inspiruja rozne artykuly

Znalazlam taki artykul, w ktorym pisano, ze ludzie zwykle preferuja zrodla, ktore potwierdzaja to, co sami na ten temat sadza. I pomyslalam sobie, ze niektorzy ludzie, ktorzy choruja na duszy, a za bardzo sie skupiaja na negatywnych stronach wszystkiego i sa zamknieci na pomoc innych, wlasnie dlatego nie chca pomocy i nie chca widziec czegos inaczej, niz dotychczas. Np, gdy ktos trafi na zlego psychiatre czy psychologa, oni pozostaja przy swoim zdaniu, ze oni nie pomagaja, czyli uwaza za racje to, co jest blizsze jego pogladom, czyli pesymistyczne. I dzieki temu, co napisalam w pierwszym zdaniu, chorobowe przekonania biora gore nad tym, czego nie chcemy do siebie przyjac, bo nie jestesmy otwarci na uznanie czegos, co uwazamy za nieprawde.
Przeczytalam o tym, ze czlowiek, ktory cos przezywa, ma tendencje do podejrzewania, ze ktos inny przezywa to samo. I pomyslalam sobie, ze czesto czlowiek moze byc niemily w stosunku do ludzi, ktorzy maja w sobie cos, co sie temu czlowiekowi nie podoba w samym sobie. I moze byc on zarowno swiadomy tego, lub nie. Chodzi o to, ze czlowiek mysli, ze jesli ktos zrobil cos, czego ten nie akceptuje u siebie, to mial takie same mysli i zamiary o tym, jak on sam. A skoro nie akceptuje tego w sobie, to zaistnieje projekcja psychiczna, czyli nieswiadome przenoszenie na kogos czegos wlasnego, np mysli, i wtedy postapi wobec tego kogos tak, jak postepuje wobec siebie, gdy on sam ma takie mysli. I mysle sobie, ze przyczyna moze byc nieakceptacja siebie. Gdy nie akceptujemy siebie, to tez nie zaakceptujemy w wiekszym stopniu innych.