28-10-2014, 20:24 PM
I dlaczego? Jeżeli tak, to może macie także jakieś przykłady?
Wierzycie w przeznaczenie?
|
28-10-2014, 20:24 PM
I dlaczego? Jeżeli tak, to może macie także jakieś przykłady?
28-10-2014, 20:34 PM
Jestem katolikiem póki co i wiara w przeznaczenie to mój obowiązek bowiem księża zawsze mówią, że Bóg jeszcze przed narodzinami już zadecydował o losie każdego z nas
![]()
29-10-2014, 11:26 AM
Jestem osobą niewierzącą jeżeli chodzi o religię. Jednak wierzę w przeznaczenie i to może dziwne ale mam swojego przewodnika na tym świecie który często podsuwa mi w snach moją przyszłość i przeszłość jako znaki do życia.
Wiem że to jest dziwne, jedni uważają że ona jest aniołem inni że to dajmon a jeszcze inni twierdzą że to zmyślona postać z dzieciństwa bo to pegazica. Nigdy nie bawiłem się w tworzenie sobie przyjaciół. Ona jest przy mnie blisko od momentu kiedy chciałem popełnić pierwsze samobójstwo gdyż nie wytrzymałem tego wszystkiego co się działo w moim życiu. Od kiedy jest i pokazuje mi to co będzie z moim życiem jak postąpię w dany sposób a czasem to na co nie mam i tak wpływu jest mi łatwiej, lżej zaakceptować. np czyjeś odejście, zniknięcie z mojego życia. Pewnie wiele osób ma taką istotę przy sobie i wstydzi się o tym mówić.. ja sam pytałem ją czy mogę o tym pisać >.< W odpowiedzi usłyszałem że jeśli moje serce mi tak podpowiada to mogę. I że nie powinienem się Jej wstydzić.
29-10-2014, 11:40 AM
No i tak ma być. Ma się Tobą opiekować, bo jak Cię nie upilnuje i zrobisz co głupiego to z nami będzie mieć do czynienia
![]()
29-10-2014, 11:44 AM
Myślę, że perspektywa tego, że wszystko w naszym życiu miałoby być z gruntu ustalone/zdeterminowane byłaby dość smutna. Właściwie odbierałoby to nam za nie odpowiedzialność i zakładałoby także, że żadna świadoma zmiana z naszej strony nie jest możliwa. Oczywiście mogę się zgodzić z tym, że pewne niezależne uwarunkowania do pewnego stopnia determinują to jak wygląda nasze życie. Ale chyba nie wierzę w przeznaczenie. Czasem możemy mieć wrażenie, że pewne sytuacje nie dzieją się przypadkowo. Myślę jednak, że to jedynie kwestia tego, że sami interpretujemy je tak, żeby widzieć w nich głębszy sens.
(28-10-2014, 20:34 PM)Cichy napisał(a): Bóg jeszcze przed narodzinami już zadecydował o losie każdego z nas Przyszło mi w związku z tym do głowy pytanie: skąd wówczas biorą się ludzie źli? Czy taki zadecydowano dla nich los? Jak ma się to do koncepcji wolnej woli? Oczywiście szanuję Twój pogląd na rzeczywistość - po prostu jest to ciekawy punkt wyjścia do dalszych rozważań, a mnie ostatnio nurtują podobne pytania... ![]()
29-10-2014, 12:26 PM
A to jest bardzo dobre pytanie, na które poniekąd odpowiada Pismo Św. Sam często rozważam w swojej głowie pewne trudne tematy związane z pewnymi kontrowersyjnymi wątkami między wiarą a rzeczywistością. Jezus Chrystus podczas ostatniej wieczerzy rzekł: "Zdradzi mnie ten, który razem ze mną zamoczy chleb." (za wszelkie nieścisłości w cytowaniu Pisma Św. od razu przepraszam, bo piszę na telefonie, a Pisma pod nosem nie mam
![]() ![]() ![]()
29-10-2014, 13:54 PM
Czasem wydaje mi się, że istnieje coś takiego jak przeznaczenie, ale z reguły wydaje mi się, że tego nie ma. Po co człowiek by się rodził, po co by żył gdyby nie miał w ogóle wpływu na swoje życie? Czy zawsze jakaś niewidzialna siła prowadzi nas do jakichś wyborów?(w sensie ta, która zaplanowała nasze życie zanim się pojawiliśmy na świecie) Czy może jednak nasze przemyślenia albo jakiś impuls?
Jeśli chodzi o wiarę to sama nie wiem, uważam, że coś (ktoś?) takiego jak B(b)óg istnieje, nie ważne czy nawie się go B(b)ogiem, czy jakoś inaczej. Tylko czemu ten biblijny zrobił sobie eksperyment na ludziach i ich jeszcze za to ukarał?(mam na myśli to, za co wygnani zostali z raju) Czy B(b)óg jest faktycznie nieskończoną dobrocią? W sumie jak tak teraz myślę to wg tego człowiek nie ma za bardzo wolnej woli. Inaczej - ma, ale za wybór inny niż ten, który B(b)óg zaplanował spotyka go kara... Gubię się w tym...
29-10-2014, 14:48 PM
(29-10-2014, 12:26 PM)Cichy napisał(a): Pytanie skąd zło na świecie skoro Bóg jest nieskończoną dobrocią? Moim skromnym zdaniem to część jakiegoś Boskiego planu, który możemy poznać dopiero po śmierci. Napewno chodzi także o edukację i kształcenie gdyż musimy poznać to co złe by umieć docenić i uszanować co dobre oraz by precyzyjnie umieć odróżnić dobro i zło. Bez zła nie istniało by dla nas pojęcie dobra. Wygląda prosto, ale to trudna i skomplikowana nauka, a wszystko przez grzech pierworodny i przez to, że człowiek chciał zrównać się z Bogiem. Właśnie kwestia zawarta w tym pytaniu ostatnio budzi we mnie olbrzymie wątpliwości jeśli chodzi o wiarę. Może bardziej precyzyjnie wynika to z analizy dwóch przymiotów, które zazwyczaj przypisuje się Bogu - jego nieskończoną dobroć i wszechmoc (również wszechwiedzę). Biorąc pod uwagę obie te cechy - Bóg powinien jak się zdaje wykazywać się większą aktywnością w pokonywaniu zła - bo nie dość, że ma taką możliwość (wszechmoc) to również chce naszego dobra (nieskończona dobroć). To dla mnie być może sprawa, która coraz mocniej będzie domagać się jakiegoś wytłumaczenia. Wspominałeś, że może celem jest tu edukacja - nauczenie czegoś ludzi. Niemniej jednak często zło przejawia się w tym, że w jego wyniku cierpienie ponoszą ludzie niewinni. Czy można kwestiami edukacyjnymi tłumaczyć brak reakcji Boga na zło? Mam co do tego olbrzymie wątpliwości... Jeśli ja - wiedząc, że stanie się coś złego i mogąc temu zapobiec nie podjął bym działania - zapewne byłoby to uznane za grzech. Czy więc taka postawa Boga nie zasługiwałaby na podobnie negatywną ocenę moralną? Każda logiczna próba rozstrzygnięcia tego paradoksu pozbawiałaby Boga jednej z cech. Skoro nie podejmuje działania, mając taką moc - godzi się na zło. Jeśli nie akceptuje go, ale nie może działać - nie jest wszechmocny. Jeśli celem byłaby tu edukacja - powinno dziać się to w sposób, który naprawdę czegoś uczy i nie powinno to pociągać za sobą niewinnych ofiar. W tym wypadku edukacja jednych kończyłaby się dla innych fatalnie. Dobrą analogią tej sytuacji mogłoby być wychowywanie dziecka przez rodziców. Oczywiście chroniąc i kompletnie izolując dziecko od zła tak naprawdę rodzice mogliby wyrządzić mu większą krzywdę nie przygotowując go do realiów życia. Ale są i pewne granice, których nie mogliby przekroczyć. Jeśli ich syn/córka mieliby zrobić coś głupiego powinni im to uniemożliwić... W przeciwnym razie nie byliby dobrymi rodzicami. Tak samo w skali "makro". Wiedząc, że ktoś planuje zrobić coś naprawdę złego - z krzywdą dla innych ludzi, Bóg powinien mu to uniemożliwić. Albo zrobić to przynajmniej ze względu na potencjalne ofiary takiego postępowania. W przeciwieństwie do rodziców - On posiada do tego wszystkie możliwe i skuteczne środki. Co więcej Bóg powinien być w stanie zapobiegać sytuacjom, w których do jakiś tragicznych wydarzeń dochodzi bez winy ludzi np. katastrofom naturalnym. Jednak dochodzi do nich niezwykle często. Te kwestie budzą we mnie olbrzymie wątpliwości w kwestii istnienia Boga i jego istoty. Ciężko wobec tego wszystkiego przejść obojętnie.
29-10-2014, 19:18 PM
Invisible odnosząc się do Twojego przykładu z rodzicami można też zadać takie pytanie: "Czy rodzice widzący swoją córkę, która wybiera chłopaka niespełniającego ich oczekiwań pod wieloma różnymi względami i dający córce wolną rękę są źli?". Z pomocą na zarzuty do Boga wobec niewinnych ludzi ponownie przychodzi z argumentacją Pismo Św.
![]() ![]()
30-10-2014, 01:22 AM
Ale czemu Bóg wystawił człowieka na ten eksperyment "weźmie, nie weźmie"? Przecież każdy normalny rodzic nie będzie mówił "nie rób, nie ruszaj, bo nie wolno" i tyle, a i tak zostawiał to coś niebezpieczne na wierzchu. Bo co zrobi ciekawskie dziecko? Oczywiście weźmie i sobie zrobi krzywdę. I za to ma je spotkać kara, za głupotę rodzica? Ono już jest ukarane, bo sobie kuku zrobiło
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|