21-05-2015, 14:45 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-05-2015, 14:47 PM przez invisible_ink.)
Kolejne obietnice kandydatów na prezydenta i ich przekonanie, że pełniąc tę funkcję będą mieli wystarczające uprawnienia, żeby je wszystkie zrealizować, wzbudziły we mnie refleksję na temat ustroju Polski.
Czy urząd prezydenta w takiej formie jaką mamy teraz jest nam w ogóle potrzebny? Przecież premier i rząd mają dużo istotniejszą rolę w administracji państwa, a nie mamy możliwości bezpośredniego wpływu na to, kto będzie stał na jego czele. Może też zdarzyć się, że prezydent jest przedstawicielem innej partii niż ta, która osiągnie większość parlamentarną, sformuje rząd i obsadzi stanowisko premiera, co może powodować, że będą oni wzajemnie blokowali swoje decyzje. Inną sprawą jest to, że brakuje mi logiki w tym jak rozdzielone są uprawnienia między rząd, a prezydenta. Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, jednak to premier wybiera ministra obrony, który realizuje politykę rządu w tej sferze. Powoduje to niepotrzebne zamieszanie. Co o tym sądzicie?
Oto kilka koncepcji tego, jakie można by przeprowadzić zmiany.
1 opcja: prezydent wybierany przez zgromadzenie narodowe (decyzja musi zapaść z większością 2/3 głosów) - jego kompetencje zostają ograniczone do roli głównie ceremonialnej, bez możliwości wetowania ustaw; mógłby on jednak wysłać wątpliwą ustawę do trybunału konstytucyjnego. Realna władza leżałaby całkowicie w odpowiedzialności rządu.
2 opcja: prezydent szefem rządu - w tym wypadku nie byłby już wcale potrzebny urząd premiera.
3 opcja: bezpośredni wybór tak prezydenta jak i premiera - uprawnienia byłby rozdzielone tak, żeby prezydent miał całkowitą władzę w sprawach zagranicznych i obronności, a rząd brał pełną odpowiedzialność za politykę wewnętrzną.
Niezależnie od tych zmian można by też wprowadzić obowiązek przeprowadzania referendum nad odwołaniem prezydenta/premiera jeżeli zebrano by określoną ilość podpisów (jednak odpowiednio wysoką, żeby nie można było robić tego z błahych powodów).
Czy urząd prezydenta w takiej formie jaką mamy teraz jest nam w ogóle potrzebny? Przecież premier i rząd mają dużo istotniejszą rolę w administracji państwa, a nie mamy możliwości bezpośredniego wpływu na to, kto będzie stał na jego czele. Może też zdarzyć się, że prezydent jest przedstawicielem innej partii niż ta, która osiągnie większość parlamentarną, sformuje rząd i obsadzi stanowisko premiera, co może powodować, że będą oni wzajemnie blokowali swoje decyzje. Inną sprawą jest to, że brakuje mi logiki w tym jak rozdzielone są uprawnienia między rząd, a prezydenta. Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, jednak to premier wybiera ministra obrony, który realizuje politykę rządu w tej sferze. Powoduje to niepotrzebne zamieszanie. Co o tym sądzicie?
Oto kilka koncepcji tego, jakie można by przeprowadzić zmiany.
1 opcja: prezydent wybierany przez zgromadzenie narodowe (decyzja musi zapaść z większością 2/3 głosów) - jego kompetencje zostają ograniczone do roli głównie ceremonialnej, bez możliwości wetowania ustaw; mógłby on jednak wysłać wątpliwą ustawę do trybunału konstytucyjnego. Realna władza leżałaby całkowicie w odpowiedzialności rządu.
2 opcja: prezydent szefem rządu - w tym wypadku nie byłby już wcale potrzebny urząd premiera.
3 opcja: bezpośredni wybór tak prezydenta jak i premiera - uprawnienia byłby rozdzielone tak, żeby prezydent miał całkowitą władzę w sprawach zagranicznych i obronności, a rząd brał pełną odpowiedzialność za politykę wewnętrzną.
Niezależnie od tych zmian można by też wprowadzić obowiązek przeprowadzania referendum nad odwołaniem prezydenta/premiera jeżeli zebrano by określoną ilość podpisów (jednak odpowiednio wysoką, żeby nie można było robić tego z błahych powodów).